Nie miałam czasu tego zrealizować, więc projekt powstawał etapami przez przynajmniej 3 miesiące - od doskoku do doskoku, aż w końcu go sfinalizowałam.
Na początku nie miałam określonej formy końcowej, podobało mi się po prostu zamykanie kolejnych kaboszonów w siatce koralików, ale efekt końcowy bardzo mi się podoba i powstanie pewnie więcej w tym stylu błyskotek na moim blogu. Mam tu na myśli swobodny oplot kaboszonów i wszelkiej maści kryształków - bez liczenia i pilnowania, żeby tylko się nie pomylić.
Znowu - jest to totalnie intuicyjnie - jest tylko jedna zasada - pilnować, żeby budowana siatka koralikowa była w obwodzie troszkę mniejsza od naszego kaboszonu - reszta dzierga się sama - naprawdę.........
Zaczynamy od nawleczenia na nić kółeczka z koralików - ilość koralików zdeterminowana przez kaboszon - o ile jest ich mniej niż obwód kaboszonu:
następnie dodajemy po 3 koraliki co 2 koraliki pierwszego rzędu tak jak w peyote po czym otrzymujemy:
w puste miejsca po poprzednim okrążeniu dodajemy w powstałe puste miejsce od środka kółka po 1 koraliku 15/0
a następnie między dodane koraliki 15/0 po kolejnych 3 koralikach 15/0
przechodzimy na brzeg plecionki i dodajemy między wierzchołki po 3 koraliki 11/0
tworzymy wierzchołki z 3 koralików dopiero co dodanego rzędu poprzez przejście ponownie przez każdy z pominięciem środkowego koralika, nić zaciągamy
można przymierzyć kaboszon
pomiędzy koraliki z poprzedniego rzędu dodajemy po 3 koraliki 15/0
pomiędzy koralikami wierzchołków poprzedniego rzędu dodajemy znowu koraliki 15/0 i zaciskamy,
w ten sposób plecionka zamyka się wokół kaboszonu,
po wszystkim metodą po 2 / po 3 koraliki między wierchołkami oplotłam też tył plecionki, a następnie zszyłam razem - oto efekty :
;)