Ale brakowało mi już tej formy rozrywki więc zaczęłam od małych kroczków.
Czuję, że to będzie długa wypowiedź :)
W tym poście będzie parę rzeczy, część zresztą zaległych, a część bardziej ku pokrzepieniu serc ;)
Po pierwsze chciałabym napisać coś od siebie dla Tych z Was, których szybko dopada frustracja, zniecierpliwienie i tzw. zmęczenie materiału. Czasami piszecie do mnie, że próbujecie coś zrobić, próbujecie i próbujecie i dalej w kółko macieju nie wychodzi - czy to dotyczy konkretnej techniki, czy czegokolwiek innego, zawsze jest tak, że ten super zapał w stylu "zrobię sobie coś ładnego"
często kończy się stwierdzeniem "kurcze mam dość" i w tym momencie kończymy.
A przecież zazwyczaj jest tak, że naprawdę jesteśmy bliscy sukcesu. Sama parałam się różnymi rodzajami rękodzieła, bawiłam się zarówno sutaszem, jak i frywolitką
robiłam koraliki z masy papierowej i wielu innych dziwnych materiałów.
I wiecie co ? po tych wszystkich próbach jestem bogatsza - w doświadczenie i nie tylko.
Dowiedziałam się sama wiele o sobie, wyszło na to, że sutasz to nie jest mój konik - miałam czasami tak dość żyłki transparentnej, że myślałam, że nie skończę tego co zaczęłam.
Mimo to powstało kilka fajnych rzeczy, ale rozdałam je :)
Frywolitki uczyłam się przeszło 2 miesiące - TAK - 2 miesiące zajęło mi - samoukowi nauki tej sztuki, wydziergałam sobie parę serwetek, kilka naszyjników, ale to było w czasach przed blogiem, więc nie mam ich już na stanie ;) Okazało się, że plotę na odwrót, co wyprostowało się dopiero po tym jak skontaktowałam się z mistrzem tej techniki - Janem Stawaszem - BTW. Pan Stawasz robi niesamowite rzeczy na czółenku ;) przepiękne.
Tak było także z nauką ukośnika, próby trwały długo, kilka ładnych tygodni robiłam tzw. PYTKI, czyli tuby koralikowe, ale nie były one jakiejś powalającej jakości.
Dopiero kontakt z Weroniką Kaczor pomógł mi zrozumieć co robię nie tak. I tak powstał pierwszy tutorial na blogu :) Ten post jest dość rozbudowany, bo widać po nim jakich desperackich prób podejmowałam, żeby się tego nauczyć.
Więc mam przesłanie do Was - do Tych co sie uczą, będą się uczyć, próbować:
NIE PRZEJMUJCIE SIĘ ! RÓB SWOJE, A NAGRODA W KOŃCU SIĘ POJAWI
Trzeba próbować inaczej nic nie osiągniecie, nie ma porażek, są tylko błędne decyzje, ale tych także nie należy żałować, bo one sprawiają, że się rozwijamy, uczymy i w końcu powstają nowe piękne rzeczy ;)
Dla poparcia moich słów jakimś faktycznym dowodem załączam zdjęcia mojej biżuterii, powstałej całe wieki temu, banalnej w realizacji - do dzisiaj ją noszę, choć jest prosta jak konstrukcja cepa i pomimo tego, że nie jest cała z koralików.
Uwielbiam ten styl. W ogóle perły są w moim sercu pod adresem specjalnym. Uwielbiam perełki.
mój ulubiony dusik a`la Anna Boleyn z ulubionym wisiorkiem - czerwonym serduszkiem:
pasująca bransoletka z perełek z prawdziwym zapięciem ze złota (pozostałość po zerwanym łańcuszku), mimo tego, że jest prosta - jest obłędna na ręku:
Dusik 2 - zrobiony banalnie z koralika cloisonné i perełek - też banalny, ale też jeden z moich ulubionych:
Oto moja pierwsza koralikowa praca EVER, prosty naszyjnik z lampworkami:
prosta bransoletka z jadeitu i lampworku:
Także nie zniechęcajcie się - do dzieła ;)
Teraz moje ostatnie przeróbki ze starego na nowe:
trochę biżuterii w stylu vintage:
A teraz coś co chciałam napisać już jakiś czas temu.
Czy założysz na siebie każdy rodzaj biżuterii ? Jaką biżuterię kupujesz i gdzie ?
No właśnie, pytanie zadane w poście odnosi się do każdego,
bo wygląd zewnętrzny znaczy wiele w dzisiejszych czasach. Korzystając z nowego
porządku jakim jest wiosna, chciałabym zapoczątkować coś nowego na blogu, coś
czego moim zdaniem brakuje w biżuteryjnej strefie. A mianowicie kilku luźnych
myśli związanych z biżuterią w sensie użytkowo-psychologicznym. Oglądamy
przecież dużo różnych obrazów, wiele osób tworzy swój wizerunek przez
stosowanie konkretnych dodatków w tym również biżuterię.
Od wieków chcemy być atrakcyjni, więc kupujemy/ robimy
biżuterię i „zdobimy się”.
Pytanie brzmi: co nosimy ? Co lubimy nosić ? No i oczywiście
czy wszystko co nam się podoba da się założyć do stroju codziennego ? Na każdą
możliwą okazję ?
Ja robię i pokazuję na blogu to, co mi się osobiście podoba
i co da się założyć nie uciekając wstydliwie przed wzrokiem innych. To czego
bym raczej nie założyła nie jest do końca sprecyzowane, mogę jedynie opisać
jego cechy: wielkie/ciężkie/niewygodne formy.
Nie założyłabym też czegoś co kłuje, uwiera lub straszliwie
się majta ;) Lubię natomiast prostotę, oryginalność oraz ponadczasowość, czyli
coś co pomimo tego, że nosili to wieki temu wciąż cieszy oko i jest piękne i
uniwersalne ;)
Pokażę Wam przy okazji kilka zdobycznych ładnych sztuk
biżuterii, które szalenie mi się podobają i odzwierciedlają mój styl
biżuteryjny, jeśli tak można to nazwać. Niektóre z tych rzeczy są proste i
wykonane z prostych materiałów. Nauczyłam się jednego, żeby mieć ładną
biżuterię niekoniecznie trzeba na nią wydać góry pieniędzy. Spójrzcie np. na
ten piękny pierścionek – wygląda jak pierścień zaręczynowy za kilka ładnych
tysięcy, w rzeczywistości to niskobudżetowy pierścionek kupiony w sklepie pewnej sieci za całe 10
PLN:
A co powiecie na tą bransoletę – to metal i szkło, ale
wygląda naprawdę wytwornie- kosztowała mnie około 20 PLN z wysyłką, kupiona w
chinach przez ebay.com ;)
Bransoletka z oczkiem żółta……..
I druga równie ładna, też metal, też około 3-5 USD:
A co powiecie apro po tej cudnej broszki ? Kupiłam ją za 5
PLN na pchlim targu, który jest kopalnią ciekawych i unikatowych przedmiotów:
te kolczyki:
serduszka – pochodzą z supermarketu za całe 3
PLN – są metalowe, ale pięknie wyglądają w uszach ;)
Akrylowe koraliki na tasiemce - były jakiś czas temu w czasopiśmie za 3,50 - zaskoczyła mnie ich jakość - jak na plastik są masywne i przedstawiają się bardzo przyzwoicie:
i kolczyki po 1 - 2 USD z ebaya:
Oczywiście można też podążać za modą, ale czy moda nadąża za
naszym gustem ?
No nie, bo przecież to co się podoba garstce niekoniecznie
odpowiada innej garstce ludzi.
Ciekawi mnie, co Wy lubicie nosić, czego nie lubicie w
biżuterii. Nie ukrywam też, że taka wiedza też w pewnym sensie tworzy treści na
tym blogu, zauważyłam, że to co mi się podoba zazwyczaj Wam również się podoba,
więc mogę założyć, że moje wyznaczniki ciekawej biżuterii wpisują się
przynajmniej w części w to co podoba się innym, co mnie niezmiernie cieszy ;)
A więc jak wygląda Wasza odpowiedź na pytanie ? Jaką biżuterię
założysz ? A co uważasz za przesadę i nigdy nie spróbujesz ? A może spróbujesz
i zmienisz zdanie………..
Ja na pewno wciąż szukam ;)
Co do pierwszej części tego posta: popieram. Tak samo umarłam się na ukośnik, oglądałam mnóstwo filmików, tutoriali, i w końcu spróbowałam. By zrobić próbkę 3cm na perełkach 4 mm poświęciłam ze 2godz. Ale były warte tego czasu, teraz z mniejszymi nie mam problemu.
OdpowiedzUsuńPs. Uparłam się na ukośnik oczywiście ☺ a czego bym nie założyła? Osobiście nie lubię biżuterii z samego plastiku\ akrylu. Chyba, że da się to przerobić jako element. Lubię dużo, kolorowo, egzotycznie, folkowo, orientalne, jasne, że nie do wszystkiego, zależnie od stroju i okazji. Biżuteria to dla mnie dodatek, dopełnienie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)